Przez kilka dni nie było mnie na blogu, bo robiłem dziennie po górach po 34-36 kilometrów. Taki dystans to zabójstwo dla moich kolan i nóg, ale przeszedłem. Byłem zbyt zmęczony żeby pisać. Dzisiaj zrobiłem tylko 24km po lekkich górkach. Nie jest źle, I still alive, jak powiedział pewien Amerykanin spotkany podczas pierwszego postoju w alberdze. Pogoda wymarzona na wakacje 27-29 stopni. Do wędrówki to jednak zbyt ciepło. Pozdrowienia z mojego Camino. Do Santiago już tylko 115
km.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz